www.eprace.edu.pl » kobiety-w-prozie-tokarczuk » Córka wiedźmy

Córka wiedźmy

Ruta została poczęta latem, kiedy powietrze w chałupie jej matki, przeniknięte było słodko – cierpkim zapachem arcydzięgla. W nocy, kiedy Kłoska spała wszedł do jej chałupy Arcydzięgiel w postaci jasnowłosego chłopaka, o skórze szorstkiej jak łodyga rośliny. „– Pragnęłam cię przez całe lato – powiedziała w usta pachnące cukierkami, kandyzowanymi owocami, ziemią, kiedy spadnie deszcz. – I ja ciebie”68. Arcydzięgiel ukorzenił się w ciele Kłoski i po dziewięciu miesiącach urodziła Rutę. Przyszła na świat tego samego dnia, co Izydor syn Misi, z którym później łączyła ją „specjalna” więź. Kłoska urodziła na zeszłorocznej wiązce siana, szybko, w kilka minut, duże i piękne niemowlę.

Ruta, już jako dziewczynka ukochała sobie dom Boskich, który był największy i najpiękniejszy, zrobiła sobie siedzisko na starym bzie i stamtąd oglądała wieczorami to, co się działo w środku. Pewnego razu dostrzegła w środku chłopca w podobnym do niej wieku. Żałowała, że krzak bzu był zbyt niski i nie mogła zajrzeć, co on robi na strychu domu. Ruta dowiedziała się, że ma na imię Izydor, i że nie wszystko jest z nim do końca jest w porządku – miał za dużą głowę i wiecznie otwarte usta. Pierwszy raz zobaczył ją schowaną w bzie i złapał ją za nogę. Wyrwała się, uciekła w stronę lasu. Od tego momentu czekał na nią. Kilka dni później pojawiła się i w milczeniu razem obserwowali dom. Podobało im się to milczenie, zaczęli razem spędzać coraz więcej czasu. Ciągnęła Izydora do lasu, mimo jego początkowego strachu przed oddalaniem się od domu. W końcu widząc umiejętności i wiedzę Ruty, przestał się bać i całkowicie zdał się na jej instynkt. „Ruta miała wiele pomysłów. Bawili się w chowanie i odnajdywanie, w udawanie drzew, w berka, w układanie z patyczków różnych figur, raz małych jak dłoń, czasem wielkich, na kawał lasu”69.

Najbardziej fascynowały ją grzyby. Gdy ich szukała, jej wzrok stawał się żółty i przeszywający. „Opowiadała, że prawdziwe królestwo grzybów jest ukryte pod ziemią, tam gdzie nigdy nie dochodzi słońce. Mówiła, że na powierzchnię ziemi wychodzą tylko grzyby skazane na śmierć, albo za karę wygnane z królestwa. Tutaj giną od słońca, z ręki człowieka, podeptane przez zwierzęta. Prawdziwa podziemna grzybnia jest nieśmiertelna”70. Najbardziej kochała muchomory. Śmiała się z Izydora, kiedy mówił, że są trujące, ponieważ już nie raz ich próbowała. Wtedy przyniósł jej książkę kucharską Misi i przeczytał, że są trujące. Poprosiła, aby nauczył ją czytać. Do jesieni przekazał jej to, co sam potrafił. Ona w zamian pokazała mu granicę Prawieku.

Ruta umiłowała sobie las i wcale nie przejmowała się, że Prawiek a dokładniej las stanowią jej dom i nie przeszkadzała jej granica, której nie można było przekroczyć. Bez znaczenia było dla niej to, że jest zamknięta w świecie, w którym się wychowała i o którym wiedzę przekazała jej matka. Mówi „– Nie martw się, Izek. Po co nam jakieś inne światy?”71

W czasie wojny matka Ruty budowała schron, bała się żołnierzy i czuła, że niosą zło, od którego chciała uchronić siebie samą i córkę. Bezmyślnie wysyła dziewczynę samą do Florentynki, aby pożyczyła od niej psa, który ostrzegałby je przed obcymi. Podczas drogi dziewczyna zobaczyła stojącego przy drzewie mężczyznę. Cofnęła się i chciała bezszelestnie wycofać, lecz drugi z żołnierzy musiał ją zobaczyć wcześniej, zaszedł ją od tyłu, i wykręcił jej ręce. Inny żołnierz podszedł i uderzył ją w twarz tak mocno, że upadła na ziemię. „Mężczyźni odstawili karabiny i gwałcili ją. Najpierw jeden, drugi, a potem przyszedł jeszcze trzeci. Ruta leżała na wolskiej drodze, która była granicą między Niemcami a Rosjanami. Obok niej leżał koszyk z jeżynami i ziemniakami. Tak znalazł ją drugi patrol. Teraz mężczyźni mieli mundury w innym kolorze. Po kolei kładli się na niej i po kolei, jeden drugiemu dawali do potrzymania karabiny”72.

Kłoska zdała sobie sprawę z tego, że popełniła straszny błąd dopiero wtedy, kiedy Ruta zniknęła jej z oczu. Poszła za nią, ale spóźniła się. Gdy znalazła ją na drodze nieprzytomną, pokrwawioną i z zadartą do góry spódnicą, zrozumiała, co się stało. Położyła Rutę na tych samych liściach łopianu, na których umarło jej pierwsze dziecko i długo wsłuchiwała się w oddech córki, po czym drżącymi dłońmi zaczęła mieszać zioła, z których najbardziej pachniał arcydzięgiel.

Ruta przeżyła, a po wojnie stała się piękną kobietą o miodowych włosach. Misia po namowie Genowefy, będąc trzeci raz w ciąży, wzięła ją do pomocy w domu. U Boskich poznała Ukleję, właściciela cukierni w Taszowie i kilku jeszcze innych, mniej już oficjalnych interesów.

Czy gwałt i wszystko, co zobaczyła, i czego doświadczyła w czasie wojny tak zmieniło Rutę, że zapragnęła rzeczy materialnych, zapragnęła uciec od tego świata. Coraz rzadziej kładła się już na mchu i wsłuchiwała w życie grzybni. Chciała uciec od piętna, jakie na niej ciążyło – posiadania matki, która została odrzucona przez ogół ludzi jako czarownica, od której ludzie odsuwali się z nieukrywaną niechęcią czy strachem. Ruta widząc magiczną granicę Prawieku doświadczyła teraz uczucia uwięzienia. Czuła, że jeśli tu zostanie, nie ucieknie przed swoim przeznaczeniem, że zasady obowiązujące w Prawieku będą jej dotyczyły, mimo że będzie dorosła i wolna.

Kiedy poszli oglądać środek Prawieku Izydor dotknął jej nogi i powiedział: „– Chciałbym być twoim mężem, Ruta. Chciałbym się z tobą kochać” 73. Wtedy Ruta zrobiła się zimna i zacięta. Wykrzyczała mu w twarz, że nie zamierza wyjść nigdy za tego, kogo kocha, ale za kogoś, kogo nienawidzi, ponieważ „świat jest zły. Widziałeś to sam. Co to za Bóg, który stworzył taki świat? Albo sam jest zły, albo pozwala na zło. Albo mu się wszystko poplątało”74. Odchodząc powiedziała Izydorowi, że wychodzi za Ukleję. „– Chcę stąd odejść do miasta, chcę podróżować, chcę mieć kolczyki i czółenka”75 – szepnęła, a pod Izydorem ugięły się nogi.

Sama sobie wybrała tę drogę, mimo że matka ostrzegała ją mówiąc, że Ukleja to wilkołak, który ją skrzywdzi. „Bałwochwalczy stosunek do modnych sukienek, eleganckich kapeluszy i nylonowych pończoch popycha dziewczynę w ramiona Uklei, bezwzględnego, prostackiego – przedstawiciela powojennej władzy”76.

Wymogła na nim, aby pojechał z nią na Wydymacz i poprosił Kłoskę o jej rękę. Tej udało się wymóc na nim, aby latem Ruta mogła być u niej w Prawieku. Kiedy byli na urodzinach u Pawła Boskiego Ruta usiadła z Misią w kuchni i płakała, mówiąc, że nie jest szczęśliwa. „Ukleja, zamykał Rutę w domu samą. (…) Niczego jej nie brakowało. Chodziła z pokoju do pokoju, słuchała radia, przebierała się w swoje suknie, przymierzała pantofle i kapelusze. Miała dwie szafy ubrań, kasetkę pełną złotej biżuterii, kilkanaście kapeluszy i dziesiątki par butów, więc dostała to, czego chciała”77. A jednak nie była szczęśliwa, mogła wychodzić z domu wyłącznie z mężem. On na pijackie imprezy, na których się nudziła. Ukleja kupił od zadłużonego fotografa aparat i wyposażenie ciemni. Kiedy zmuszał ją do stosunku włączał samowyzwalacz w aparacie i robił zdjęcia w czasie aktu. Widziała potem na nich siebie, przygniecioną przez jego tłuste ciało. Szybko sama doszła do tego, jak używać aparatu. Przebierała się w swoje suknie i robiła zdjęcia.

W wigilię ugotowała bigos i dodała do niego kardamonu. Podobały jej się jego czarne błyszczące ziarna oraz nazwa. W kolorowej gazecie znalazła artykuł o Brazylii. Dowiedziała się, że jest tam wielka rzeka i równie wielki las. Ukleja wrócił pijany, nie smakował mu bigos z kardamonem. Powiedział jej, że potrafi się tylko pieprzyć z Ruskimi, Polakami oraz z tym głupkiem Izydorem. Uderzył ją w twarz i próbował zgwałcić, ale jego męskość odmówiła mu posłuszeństwa. Ruta uciekła i zamknęła się w pokoju. Przebierała się w swoje sukienki, a kiedy już jej się to znudziło, w dwie walizki spakowała gazetę z artykułem o Brazylii i wszystko, co miała najcenniejszego – futra, biżuterię. Uciekła. Jak się później okazało z kartki, którą otrzymał Izydor, udało jej się dotrzeć do wymarzonej Brazylii. Tęskniła do niego i do matki. Wyjazd dał Rucie wolność, ale wiązał się z opuszczeniem „dwóch najbliższych osób – Kłoski i Izydora, których tajemniczą innością mogła się wcześniej napawać i pocieszać”78.

Już jako Amanita Muscaria musiała zrezygnowac z przeszłości, którą może nie mogła się pochwalić przed innymi, bo była niematerialna, ale w której była szczęśliwa. Myślała, że ucieknie od famy, jaka się za nią niosła, że będzie normalna i nigdy niczego nie będzie jej brakować. Przeceniła się. Była zbyt wrażliwa, aby być ładną ozdobą, z którą jej mąż mógł zrobić, co chciał, nad którą miał władzę.



komentarze

Copyright © 2008-2010 EPrace oraz autorzy prac.